Opis fabuły będzie dość krótki - w tego typu powieściach każde nieodpowiednio dobrane zdanie może być spoilerem. Tomek i Karolina spędzają Wielkanoc na Suwalszczyźnie. Poniewczasie okazuje się jednak, że właściciele niespodziewanie opuścili zarezerwowaną przez młodą parę posiadłość. Ostatecznie Tomek i Karolina zgadzają się zamieszkać w domu, który znajduje się tuż przy cmentarzu. Jakby tego było mało, dowiadują się, że spędzą noc pod jednym dachem z trupem, zmarłym właścicielem domu, którego rodzina nie zdążyła jeszcze pochować. Wnuczka nie wydaje się zmartwiona śmiercią własnego dziadka. Bohaterów dręczą złe sny, a pojawiające się w różnych miejscach wizje przerażających twarzy, nie dają im spokoju. Suwalszczyzna skrywa bowiem mroczną tajemnicę - to las, jeśli do niego wejdziesz, nie zdołasz już wyjść.
Za jedną rzecz muszę szczególnie pochwalić autora - nie poddał się bardzo wyraźnemu trendowi wśród polskich pisarzy. Ile to twórców w naszym kraju pisze książki, których akcja dzieje się w Ameryce, a bohaterowie noszą angielskie imiona. W "Gałęzistych" nic takiego nie ma miejsca, wręcz przeciwnie, poznajemy tu krajobrazy pięknej Suwalszczyzny. (Dla niezorientowanych: jeśli oglądacie prognozę pogody, to tam zawsze jest zimno i pada deszcz.)
Jeśli już jesteśmy przy autorze muszę wspomnieć, że ma on niezwykle lekki styl. Chociaż pisarz nie szczędzi nam szczegółowych opisów, to wraz z licznymi dialogami i prostym, potocznym językiem (czasami niestety nawet za prostym) sprawiają, że książkę czyta się bardzo szybko i płynnie. Innym pomysłowym zabiegiem są liczne dopiski w nawiasach, które dodają powieści nutkę humoru.
"Spoko. Wolę takie łażenie niż nudne zwiedzanie zabytków. Przecież wiesz, że mając do wyboru przykładowo zwiedzanie Rzymu albo wycieczkę w góry ("albo leżenie do góry wentylem bez wyraźnego celu") zawsze wybiorę góry ("leżenie do góry wentylem bez wyraźnego celu").
Przejdźmy jednak do fabuły - jest to przecież powieść grozy. Według mnie, jeśli chodzi o budowanie napięcia i tworzenie atmosfery strachu, lepiej wypadła pierwsza połowa "Gałęzistych". Tajemnicze, niejasne sygnały i mroczne wizje potrafią być bardziej przerażające niż bezpośrednia akcja. Podczas lektury nie drżałam może ze strachu, ale akcja trzymała mnie w takim napięciu, że kiedy usłyszałam dźwięk przychodzącego SMS-sa podskoczyłam w fotelu.
Doceniam oryginalne zakończenie powieści, jest nieprzewidywalne, zaskoczyło mnie, a nawet długo nie dawało o sobie zapomnieć...
Najważniejszą wadą "Gałęzistych" są występujące w powieści wulgaryzmy, które przeszkadzały mi w odbiorze i utrudniały czytanie. Użycie bardziej wyrafinowanego języka z pewnością wyszłoby tej książce na dobre.
Na koniec ostrzegę Was - trzymajcie się z dala od lasów. Nigdy nie wiadomo, co się w nich kryje.
Za książkę bardzo dziękuję autorowi. Pozdrawiam Klara.
Cóż, lasy uwielbiam, więc nie będę mogła się od nich trzymać z daleka :D A co do książki, jeszcze nie czytałam, ale mam ją u siebie. Jesteś już kolejną osobą, która w jakiś sposób zachęca swoją opinią do lektury. Może przeczytam na weekendzie majowym :D
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy post :)
Też przeszkadzały mi w niej wulgaryzmy. Momentami były bardzo trafne i pasowały do sytuacji, ale czasem było ich po prostu za dużo i mnie zniesmaczały
OdpowiedzUsuńZa to zakończenie, zakończenie!!
Pozdrawiam
To Read Or Not To Read
Książkę właśnie dziś skończyłam i bardzo mi się podobała. Na wulgaryzmy nie zwróciłam większej uwagi. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
http://sunny-snowflake.blogspot.com/
Ja uwielbiam kryminały, więc myślę, że przypadnie mi do gustu :)
OdpowiedzUsuńJestem bardzo neutralnie nastawiona do tejże powieści :) Niby mogłabym czytać, ale nie jest to coś, co MUSZĘ mieć na półce.
OdpowiedzUsuńTe wulgaryzmy w sumie przestały mi przeszkadzać. Moim zdaniem lepsza była druga połowa książki, chociaż pierwsza rzeczywiście bardziej przerażała.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam