Czasem nie wiesz, czego potrzebujesz, dopóki się o to nie potkniesz.
Stalowe serce zabił jego ojca. Pożar skradł mu serce. A teraz Regalia zamieniła jego sprzymierzeńca w groźnego wroga. David znał tajemnicę Profesora i zatrzymał ją dla siebie nawet wtedy, gdy ten z trudem panował nad swoją mocą Epika. Jednak starcie ze Znikającym w Babilarze przeważyło szalę. Były przywódca Mścicieli przeszedł na drugą stronę. Zapadł w mroczną otchłań zła szerzonego przez Epików na całym świecie, z której - jak powszechnie sądzono - nie ma powrotu. Jednak wszyscy się mylą. Odkupienie jest możliwe nawet dla Epików, czego dowiodła Megan. Nie wszyscy są straceni. Nie całkowicie. A David jest na tyle szalony, aby stawić czoło najpotężniejszemu z elity Epików, aby ocalić przyjaciela. Albo zginąć...
Taki opis możecie znaleźć na końcu tej książki. Nie wiem jak Was, ale mnie od razu zaciekawił. Zaintrygowała mnie także jej okładka oraz tytuł, który po Polsku znaczy klęska.
Podoba mi się pomysł, który nie jest szablonowy i mimo, że akcja jest nieco przewidywalna, to fabuła została poprowadzona w tak ciekawy sposób, że nie sposób się nudzić. Dobrze i szybko się ją czyta, bo nie ma jakiejś porażającej ilości opisów, a wiem, że niektórych to może zniechęcić. W książce bardzo wiele się dzieje i akcja ani na chwilę nie stoi w miejscu, a pędzi z prędkością wyścigowego samochodu.
Jak na książkę dla młodzieży przystało i w "Calamity" nie mogłoby zabraknąć wątku miłosnego. Oczywiście z wszechobecnym ostatnimi czasy trójkątem. Jest to jedyna rzecz, która niezbyt mi się podobała, te wszystkie wielokąty miłosne powtarzają się już w książkach zdecydowanie za często. W dodatku niestety, jak to zazwyczaj bywa ja wolałam tę drugą, nie tę, którą wybrał David, ale jestem w stanie to zaakceptować😊.
Sanderson popisał się kreacją bohaterów bohaterów. Każdy jest inny, ma swoje charakterystyczne cechy i dzięki temu postaci z "Calamity" nie można pomylić z bohaterami żadnej innej powieści. Żadna z postaci nie jest idealna, a nie cierpię bohaterów mających same zalety i odnoszących sukces, za sukcesem. Moje serce zdobył Knighthawk (błagam, jak to się wymawia) - jest on najciekawszą postacią z całej powieści. Zagadkowy i tajemniczy, a z drugiej strony pomocny...Zachowuje się bardzo zabawnie nawet o tym nie wiedząc. Moim zdaniem, rządzi!
Ogromnie spodobało mi się zakończenie, ponieważ było ono nieprzewidywalne i gdy skończyłam czytać, to przez dobre kilka chwil siedziałam z rozdziawioną buzią. Kompletnie się nie spodziewałam takiego obrotu sprawy, ale w dobrym sensie. Myślę, że Wasza reakcja będzie podobna, bo jest to naprawdę zaskakujące.
Życzę Wam przyjemnego czytania i pozdrawiam Was cieplutko
Krysia😃
Książka przeczytana dzięki uprzejmości księgarni kanon24.
Dziękuję za świetną recenzję, napisaną z werwą i pasją . Przyjemnie się czyta
OdpowiedzUsuńMłodzieżą byłam taaak dawno, że aż nie pamiętam ;)
OdpowiedzUsuńNie, nie, nie! Nie znoszę takich książek, to zdecydowanie nie moja tematyka. A że włączono do tego jeszcze wątek miłosny odstrasza mnie definitywnie :)
OdpowiedzUsuńBardzo rzeczowa recenzja. Zacheciła mnie do przeczytania książki, a że lubię takie klimaty, chętnie sięgnę po lekturę.
OdpowiedzUsuńJa już dawno nie młodzież, ale porzucę bratu=może skorzysta :)
OdpowiedzUsuń