Zakładka i pieczątka w książce to pamiątki z nocnej premiery "Przeklętego Dziecka" |
Ta książka od początku budziła wielkie emocje, wszak historia o chłopcu, który przeżył, miała zakończyć się w 2011 roku, premierą ostatniego filmu. "Harry Potter i Insygnia Śmierci 2" był reklamowany wielkimi banerami z napisem "to już koniec". Jednak dlaczego mamy się wyzbyć tak wielkiej maszynki do zarabiania pieniędzy, jaką jest seria o Harrym? Przecież o wiele lepiej opublikować kolejny produkt zawierający śladowe ilości Pottera, jakiego znamy z książek J. K. Rowling. Czy "Przeklęte Dziecko" należy do tej niezbyt zaszczytnej grupy? Zapraszam do lektury.
Potterheads dzielą się na dwie grupy. Na tych, którzy dosłownie muszą mieć wszystkie dodatki związane z ich ulubioną serią i na tych, którzy uparcie trzymają się głównego kanonu, czyli 7 książek. Nie należy się więc dziwić olbrzymiej dyskusji, jaką wywołała ta sztuka. Moim zdaniem wydanie scenariusza było świetnym pomysłem, nie oszukujmy się, niewielu pojedzie do Londynu specjalnie na przedstawienie. Zaś publikacja tej książki w takiej formie umożliwiła przeciętnemu Kowalskiemu odkrywanie dalszych losów Harry'ego, Rona i Hermiony.
Przede wszystkim cały czas należy pamiętać, że "Przeklęte Dziecko" powieścią nie jest i trudno go porównywać z poprzednimi tomami serii. Niestety, scenariusz ma sporo wad, ale przecież został stworzony jako sztuka sceniczna. Dlatego przyczepię się tylko do jednego, ale zasadniczego mankamentu, jakim jest spore ograniczenie czasowe. Przedstawienie nie może przecież trwać wiecznie, więc pewne wydarzenia muszą być skrócone. Niestety, książka przez to znacząco traci na wiarygodności. Przekonanie kogoś do narażenia życia nie powinno trwać 5 minut. Tyle o formie, moim zdaniem absolutnie nie powinna przeszkadzać ani zadziwiać, wszak do dramatu powinniśmy być przyzwyczajeni chociażby ze szkoły (Szekspir😀).
Duża ilość dialogów i ograniczone do minimum opisy sprawiają, że książkę czyta się niezwykle szybko i lekko, jak typową młodzieżówkę. Ale czy serii o Harrym nie pokochaliśmy właśnie za to, że były tam też głębsze wartości? Miałam wrażenie jakbym czytała fanfiction, które, choćby nie wiadomo jak wspaniałe, nigdy nie będzie oryginalną serią. Powieści Rowling były bez wątpienia wybitne, lecz ta książka z pewnością nie jest autorstwa Joanne. Myślę, że jedynym śladem obecności Rowling w procesie tworzenia "Przeklętego Dziecka" było jej nazwisko na okładce. Podsumowując, jeśli ktoś szuka w tej książce magii Harry'ego Pottera to srodze się zawiedzie.
Duża ilość dialogów i ograniczone do minimum opisy sprawiają, że książkę czyta się niezwykle szybko i lekko, jak typową młodzieżówkę. Ale czy serii o Harrym nie pokochaliśmy właśnie za to, że były tam też głębsze wartości? Miałam wrażenie jakbym czytała fanfiction, które, choćby nie wiadomo jak wspaniałe, nigdy nie będzie oryginalną serią. Powieści Rowling były bez wątpienia wybitne, lecz ta książka z pewnością nie jest autorstwa Joanne. Myślę, że jedynym śladem obecności Rowling w procesie tworzenia "Przeklętego Dziecka" było jej nazwisko na okładce. Podsumowując, jeśli ktoś szuka w tej książce magii Harry'ego Pottera to srodze się zawiedzie.
Zalety tej książki? Bohaterowie. Nie powinni narzekać szczególnie fani Dracona, który przeszedł ogromną przemianę. W "Przeklętym Dziecku" jest on moim zdaniem jedną z najbardziej pozytywnych postaci (i mówię to ja, a przecież zawsze powtarzałam, że Malfoy to nadęty smarkacz). W tej książce znacznie dorósł i awansował na jedną z moich ulubionych postaci. Co więcej powiedziałabym, że Draco okazał się dużo lepszym ojcem od Harry'ego, miałam wrażenie, że on naprawdę kochał swego syna, podczas gdy Potter tylko swojego tolerował.
Mówiąc o Harrym nie sposób nie wspomnieć też o dalszych losach naszego Golden Trio. Z pewnością jesteście ciekawi na kogo wyrośli główni bohaterzy serii. Nie chcę Wam zepsuć przyjemności z samodzielnego odkrywania zmian w ich charakterach, więc opiszę je bardzo króciutko. Ron bardzo wydoroślał, w pełni wykształciło mu się też specyficzne poczucie humoru, Harry zgorzkniał i stał się niemal antypatyczny, a Hermiona pozostała taką Hermioną, jaką znamy i jaką pokochaliśmy.
Mówiąc o Harrym nie sposób nie wspomnieć też o dalszych losach naszego Golden Trio. Z pewnością jesteście ciekawi na kogo wyrośli główni bohaterzy serii. Nie chcę Wam zepsuć przyjemności z samodzielnego odkrywania zmian w ich charakterach, więc opiszę je bardzo króciutko. Ron bardzo wydoroślał, w pełni wykształciło mu się też specyficzne poczucie humoru, Harry zgorzkniał i stał się niemal antypatyczny, a Hermiona pozostała taką Hermioną, jaką znamy i jaką pokochaliśmy.
Co do wad, jest ich sporo, ale wszystkie dotyczą jednego - fabuły. Niektóre rozwiązania wyglądają, jak wymyślone przez pięciolatka. Bohaterowie bardzo często zachowywali się zupełnie nielogicznie i wykazywali się całkowitym brakiem rozumu. Poznajcie jeden z bardziej idiotycznych fragmentów "Przeklętego Dziecka":
"PROFESOR McGONAGALL: Wygląda na to, że włamano się do zapasów składników do eliksirów, co stwierdziliśmy po powrocie z wakacji, ale niewiele brakuje - trochę much siatkoskrzydłych i skórki boomslanga. [..] Sądzimy, że to sprawka Irytka.
HERMIONA: Dziękujemy, pani profesor. Zbadamy tę sprawę. To wszystko? Dobrze, [..]"
Czy naprawdę Hermiona, rozumiem, że nie Ron, ale Hermiona, która sama warzyła eliksir wielosokowy na drugim roku, nie zorientowałaby się do czego mogą służyć te składniki. Przecież kradzieże właśnie tych substancji miały też miejsce w czasie, gdy Barty Crouch podszywał się pod Moody'ego, słyszała o tym też McGonagall. No, ale cóż, po tylu włamaniach i kradzieżach tych samych składników, oczywiście nikt z Hogwartu nie jest dostatecznie inteligentny, by wykoncypować: "Hej! Ktoś tu robi eliksir wielosokowy!" Bez komentarza. A podobnych, bezsensownych fragmentów jest niestety sporo.
Nie jest też tak, że "Przeklęte dziecko" ma same wady. Książkę czyta się niezwykle szybko dzięki barwnym, interesującym dialogom i bardzo ograniczonym opisom (kilka zdań na początku każdego rozdziału). W dodatku, w scenariuszu pojawiło się kilka scen, dla których warto było przebrnąć przez całą książkę. Żeby zbytnio nie spojlerować dodam tylko, że powróci jeden z najgenialniejszych bohaterów znanych nam z oryginalnej serii o Harrym. Myślę, że tylko z powodu ponownego spotkania z tą postacią, przeczytam tą powieść jeszcze niejeden raz.
W tym miejscu powinnam wystawić opinię, ale czuję, że nie będzie ona jednoznaczna. Nie mogę powiedzieć, że książkę czytało mi się źle, bo prawdę mówiąc połknęłam ją w jeden wieczór, jednak moje sumienie nie pozwala na wystawienie tej powieści zbyt wysokiej noty. Dlatego uważam, że najbliższe moim odczuciom będzie stwierdzenie:
Gdyby to było fanfiction uznałabym je za bardzo dobre, ale od ksiązki, która była tak rozpromowana i aspiruje do miana 8 części genialnej serii o Harrym Potterze oczekuję zdecydowanie więcej.
Radzę Wam więc podejść do tej książki na luzie, a wtedy, czytanie "Przeklętego Dziecka" sprawi Wam sporą przyjemność i z pewnością podczas lektury nieraz uśmiechniecie się z nutką nostalgii. Jednak, jeśli nie chcecie zepsuć sobie humoru, nie porównujcie tego tworu z pozostałymi częściami bez wątpienia wybitnej serii o przygodach małego czarodzieja.
Ocena: 6/10
pozdrawiam cieplutko,
Klara
Nie jest też tak, że "Przeklęte dziecko" ma same wady. Książkę czyta się niezwykle szybko dzięki barwnym, interesującym dialogom i bardzo ograniczonym opisom (kilka zdań na początku każdego rozdziału). W dodatku, w scenariuszu pojawiło się kilka scen, dla których warto było przebrnąć przez całą książkę. Żeby zbytnio nie spojlerować dodam tylko, że powróci jeden z najgenialniejszych bohaterów znanych nam z oryginalnej serii o Harrym. Myślę, że tylko z powodu ponownego spotkania z tą postacią, przeczytam tą powieść jeszcze niejeden raz.
W tym miejscu powinnam wystawić opinię, ale czuję, że nie będzie ona jednoznaczna. Nie mogę powiedzieć, że książkę czytało mi się źle, bo prawdę mówiąc połknęłam ją w jeden wieczór, jednak moje sumienie nie pozwala na wystawienie tej powieści zbyt wysokiej noty. Dlatego uważam, że najbliższe moim odczuciom będzie stwierdzenie:
Gdyby to było fanfiction uznałabym je za bardzo dobre, ale od ksiązki, która była tak rozpromowana i aspiruje do miana 8 części genialnej serii o Harrym Potterze oczekuję zdecydowanie więcej.
Radzę Wam więc podejść do tej książki na luzie, a wtedy, czytanie "Przeklętego Dziecka" sprawi Wam sporą przyjemność i z pewnością podczas lektury nieraz uśmiechniecie się z nutką nostalgii. Jednak, jeśli nie chcecie zepsuć sobie humoru, nie porównujcie tego tworu z pozostałymi częściami bez wątpienia wybitnej serii o przygodach małego czarodzieja.
Ocena: 6/10
pozdrawiam cieplutko,
Klara
Jestem jedną z niewielu osób na tym świecie, które nigdy nie przeczytały ani jednej strony żadnej z książek o Harrym... Także... No, ale myślę, że w końcu i dla niego znajdę czas, oby! ;)
OdpowiedzUsuńPowiem szczerze, że po przeczytaniu Przeklętego dziecka uważam, że jest to niezły ale fan fick. Nie można jej porównać z główną serią, lecz z faktu, że kocham czytać ff nie czytało się tego aż tak źle.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie :D
http://bookcaselover.blogspot.com/
Byłam kiedyś wielką fanką HP, ale jakoś nie ciągnie mnie do przeczytania "Przeklętego dziecka". Chyba zostawię tę historię w spokoju, żeby się nie zawieść, bo po twojej recenzji widzę, że to dziełem sztuki nie było :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Zagubiona w słowach
Lubię waszego bloga. Macie niezwykły potencjał. Życzę powodzenia!
OdpowiedzUsuńIm bardziej na luzie się do niej podejdzie i z dystansem, tym bardziej przypadnie do gustu ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
To Read Or Not To Read
Uwielbiam serię o Harry'm Potterze, jednak jakoś nie potrafię się przekonać do przeczytania Przeklętego Dziecka, które już prawie że od premiery leży na półce. Ale muszę już w końcu to przeczytać i samej się przekonać, jak mi się spodoba :D
OdpowiedzUsuńZabookowany świat Pauli
Ta książka miała tak głośną premierę, że aż trudno było by o niej nie słyszeć. Jednak ja raczej po nią nie sięgnę. Książka kompletnie mnie nie ciekawi, do tego słyszę wiele negatywnych recenzji między innymi o tym iż ta książka jest strasznie niedopracowana, więc nie chcę porywać się na te wody. Ale i w ogóle, nie czuję jakiejś siły, że muszę przeczytać tę książkę, a nie chcę tez na siłę sie zmuszać skoro mnie nie interesuje. Tak, więc ja ją sobie raczej odpuszczę :P
OdpowiedzUsuńBuziaki :*
pomiedzy-wersami.blogspot.com